niedziela, 5 czerwca 2016

[GN'R #1] "Lubisz Aerosmith?"


Z pamiętnika Lilian Amy Bailey:


Alex, opowiesz mi, jak poznałaś Saula?

Alex:

          Końcówka roku szkolnego... Walka o lepsze oceny... Cholerne ulotki... Ten pieprzony egoista wraz z moją matką... Przeprowadzka... Litry alkoholu... Zmiana szkoły... Nie miałam już na to wszystko siły... Mentalnie starałam się przekonać, że może to zmiana na lepsze... Jednak to nie wychodziło. Tęskniłam za okresem dzieciństwa, kiedy to nie byłam świadoma bólu i niesprawiedliwości bijącej od ludzi...
           „Nienawidzę mojego życia i tego palanta, który je zatruwa...”-myślałam. W końcu to ona wciągnął moją mamę i mnie zarazem w to ogromne bagno... Moja rodzicielka kilka tygodni temu straciła pracę, a wszelkie środki do życia szybko się rozpłynęły, eksmisja i tak oto jesteśmy tu. Cały czas liczyłam na to, że moja matka się opamięta, wykopie tego darmozjada, który jedynie chleje, z domu i sama znajdzie sobie porządną pracę. To były jednak tylko marzenia... W rzeczywistości wiedziałam, że znalazła pracę na pół etatu jako sprzątaczka, w końcu na piwko dla kochasia ktoś zarobić musi, ale to że jej córka niekiedy nie ma co jeść, to już jej nie obchodziło. Ręce mi opadają, kiedy tylko o tym pomyślę... Byłam już przecież na tyle dorosła, że sama mogłam zarobić pieniądze. Kurwa... Jasne, 17 lat, jedyna praca, do której mnie przyjęli to rozdawanie tych pieprzonych ulotek... Miałam z tego kilka centów, ale kokosy to to nie były. Na wiele nie starczało, a jednak chciałam sobie trochę odłożyć.
          Nie potrafiłam znieść atmosfery panującej w domu. Początkowo naszym, dużym i obszernym domu, a potem w niewielkim dwupoziomowym mieszkaniu. Nic się nie zmieniło... Puste butelki po alkoholu leżały na podłodze, tak samo jak niedopałki... Kilka talerzy i szklanek rozbitych podczas kłótni spoczywało w kawałkach pod ścianą. Co z tego, że mieszkaliśmy tam zaledwie kilka dni? Oni już zdążyli przemienić to miejsce w pobojowisko. Jedynie mój pokój był normalny, taki azyl... Białe ściany, niewielka szafa, łóżko i stolik nocny, obok którego stało małe biurko. Okno ukazywało mi tę niezbyt piękną okolicę. Na ulicach można było zauważyć pijanych ludzi, czy też ćpunów na głodzie.
          Szybko wzięłam poranny prysznic i szykowałam się do wyjścia. Nowa szkoła to wprawdzie nie przelewki... Ubrałam swoją bokserkę z logiem Aerosmith, czarne, krótkie spodenki, glany i czerwoną koszulę w czarną kratę. Moje dość długie blond kudły związałam w koński ogon, chwyciłam jeszcze torbę z książkami i skierowałam się do wyjścia. Pokój zamknęłam na klucz, jak to miałam w zwyczaju i powoli schodami schodziłam na dół. Widok był okropny. Stos butelek, nieprzyjemny zapach, ogromny syf, a w samym centrum leżeli oni. Nawaleni w każdym calu, śpiący na podłodze. Obrzydził mnie ten widok... Chciałam jak najszybciej opuścić to pomieszczenie. Wyszłam na podwórko i odetchnęłam świeżym powietrzem. Usłyszałam świergot ptaków, w którym się zatraciłam. „I jak tu nie kochać lata”-zadałam sama sobie pytanie. Skierowałam się do nowej szkoły. Nie miałam pojęcia, co zrobić, aby jednak ludzie mnie polubili. W poprzedniej szkole, delikatnie mówiąc, byłam mało ważną osobą. Hmm... Bardziej obiektem wyśmiewań, ale mało ważna osoba brzmi... ładniej? Kulturalniej? Możemy tak uznać. Ujrzałam przed sobą duży budynek, wokół którego kręciło się niesamowicie wiele ludzi. Ciarki przebiegły moje plecy. Przez chwilę zawahałam się i zatrzymałam. Wpatrywałam się w budynek, w którym od tego dnia miałam spędzać większość czasu. Wzięłam głęboki oddech i niepewnie ruszyłam naprzód. Spojrzałam szybko na rozpiskę, aby zorientować się, która szafka należy do mnie. Odłożyłam kilka książek i poszłam pod odpowiednią salę. Wolnym krokiem przemierzałam korytarze, a wszyscy patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem. Westchnęłam głośno i usiadłam pod ścianą. Wpatrywałam się w lekko pozdzierane czuby moich glanów, ale ktoś mi w tym przeszkodził. Nagle ujrzałam przed sobą wielką, czarną burzę loków, a chwilę później wyłaniający się spod nich szereg białych zębów.
-Cześć.-posłał mi miły uśmiech, a ja odpowiedziałam mu jedynie nieśmiałym grymasem, który miał przypominać pozytywny wyraz twarzy.
-Jesteś nowa? Jak masz na imię? -zapytał, chyba zauważył, że jestem dość smutna.
-Alex. A ty?
-Saul. Lubisz Aerosmith?-zadał kolejne pytanie, wskazując palcem na moją bluzkę.
-Uwielbiam.-powiedziałam i szczerze, szeroko się uśmiechnęłam.
-To mamy ze sobą coś wspólnego.-chłopak również ukazał szereg białych zębów.
          Wtedy właśnie przyszła nauczycielka i kazała wejść do klasy. Wszyscy rozsiedli się w dwuosobowych ławkach, a ja stanęłam pod tablicą. Kobieta przedstawiła mnie uczniom. Wszyscy zmierzyli mnie wzorkiem... Chyba nie przypadłam im do gustu... Eh... Cóż, takie życie... Usiadłam w ostatniej ławce z Saulem, bo tylko tam było miejsce. Lekcja minęła mi naprawdę bardzo przyjemnie. Siedziałam z chłopakiem, który był zagadką dla wszystkich, ale o dziwo potrafiłam odnaleźć z nim wspólny język. Rozmawialiśmy o muzyce. Potem kolejne lekcje, wszystkie według tego samego schematu. Staję pod tablicą, wypatruję miejsca, siadam, zapisuję temat i wymieniam się liścikami z Saulem. Poniekąd jest to bardzo ciekawa osoba. Jemu również brakowało kogoś przyjaznego w szkole. W końcu skierowaliśmy się wspólnie na lunch, na stołówkę. Nie miałam specjalnie ochoty, aby cokolwiek jeść, czy też przebywać w tak tłocznym miejscu, jednak Saul ma siłę przebicia i namówił mnie do tego. Siedzieliśmy przy jednym stoliku i po pewnym czasie podszedł do nas pewien chłopak. Jego pewny krok i mina mówiła: „Jestem najważniejszy, żadna mi się nie oprze”. Po samym jego stylu bycia wnosiłam, iż jest to typ, który zalicza wszystkie panny w szkole po kolei. Koleś zajął miejsce obok mnie.
-Hej Maleńka. Jestem David, a ty? -zaczął dość uwodzicielskim głosem, który jednak nie robił na mnie wrażenia.
-Alex. -rzuciłam oschle, przełykając kęs kanapki.
-Jesteś nowa, więc może oprowadzę Cię, pokażę kilka fajnych miejsc. Hmmm.? Co ty na to? - pytał, starając się zwrócić na siebie moją uwagę. Ja jedynie głośno westchnęłam i niechętnie przeniosłam na niego swój znudzony wzrok.
-Nie, dzięki. Saul już mi wszystko pokazał. -odpowiedziałam, z Hudson uśmiechnął się pod nosem.
-Po co tracisz czas na tego palanta? -zapytał, łapiąc równocześnie mój policzek swoją ręką. -Umów się ze mną. Nie pożałujesz. -próbował mnie przekonać.
-Nie. -burknęłam tonem zimnej suki.
-No przecież mi nie domówisz. -zbliżył swoją twarz do mojej.
-Powiedziałam nie- uniosłam delikatnie głos, równocześnie odsuwając głowę do tyłu.
-Nie żartuj sobie Mała.-powiedział surowym tonem.
          Miałam serdecznie dość tego gnoja, mimo jedynie krótkiej wymiany zdań między nami. Wstałam i chciałam odejść, ale chłopak złapał mój nadgarstek i co gorsza wcale nie zamierzał puścić. W akcie bezradności krzyknęłam na całą stołówkę soczyste „Spierdalaj”, zanim to Saul zdążył zareagować. Wszyscy uczniowie spojrzeli w naszą stronę, a wszelkie rozmowy ucichły. „To jeszcze nie koniec. Mnie się nie odmawia.”-wyszeptał do mojego ucha i odszedł, a na sali znów można było usłyszeć szepty. Przez chwilę stałam w szoku, do momentu, kiedy podszedł do mnie Saul.
-Chodźmy do sali.-zaproponował, a ja przytaknęłam. Wolnym krokiem zmierzaliśmy do sali.
-Na pewno wszystko gra?-zapytał dla bezpieczeństwa, a ja uśmiechnęłam się do niego.
-Tak.
          Do domu wracałam z Saulem. Okazało się, że mieszkamy całkiem niedaleko siebie. Rozmawialiśmy o muzyce, życiu. Cudownie się z nim dogaduję. Chłopak ma coś takiego w sobie, takiego tajemniczego. Ja rozumiałam jego, a on mnie. W jego towarzystwie czułam się dobrze i bezpiecznie.
Niechętnie pożegnałam się z Saulem i wbiegłam do mieszkania. Chwyciłam z lodówki jogurt i szybkim krokiem poszłam do swojego pokoju. Drzwi zamknęłam od środka, a sama rozłożyłam się na łóżku. Myślałam o szkole, o Saulu i o Dawidzie. O tym, czy rzeczywiście może mi coś zrobić. Chwilę później zabrałam się za odrabianie lekcji. Szło mi to dość opornie zwłaszcza, że z dołu zaczęły dochodzić odgłosy kłótni. „Znów to samo... Mam dość patologii...”-pomyślałam. Z szuflady wyjęłam paczkę papierosów i rozsiadając się na oknie rozkoszowałam się wypełniającą mnie nikotyną. Oglądałam ulicę, zwierzęta, które przez nią przebiegały, a kiedy wrzaski ucichły, poszłam spać.  



3 komentarze:

  1. Alex i Saul. Saul i Alex.
    Oni będą razem! Przeczuwam to.
    Będą razem, wezmą ślub i będą mieli małe Slashątka *_*
    I zamieszkają w wielkim domu w kształcie Gibsona z logo Aerosmith. Z dala od matki Alex. I z dala od tego Dawida.
    Dawid... On jest pojebany. Jebnięty w sposób negatywny... Czy on naprawdę myśli.że Alex będzie z nim chodziła?
    Debil.
    Ona będzie z SAULEM
    Nawet ja to wiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. masz Axl to dla ciebie :P najgorsze w tym rozdziale jest to że wiem jak to sie dalej potoczy :\

    OdpowiedzUsuń
  3. Spoko początek. Podobają mi się twoje opisy. Chyba zacznę się od ciebie uczyć. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli teraz zostawisz komentarz :)